Publiczne żłobki coraz droższe? To dopiero początek

Dodano:
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Rafał Guz
Kolejne miasta podnoszą ceny żłobków publicznych. Jesienią skok cen ma być jeszcze większy i dotyczyć także żłobków prywatnych.

O ile w żłobkach prywatnych opłaty ustalane są przez właścicieli, to żłobki publiczne rządzą się innymi prawami. Ceny za pobyt dziecka w żłobku publicznym ustalane są przez rady poszczególnych gmin i miast. Dlatego mogą się one różnić, nawet w sąsiadujących ze sobą miejscowościach. Stawki te zawarte są w odpowiednich uchwałach rady gminy czy miasta.

W ostatnim czasie ceny w żłobkach publicznych wzrosły i wszystko wskazuje na to, że mogą jeszcze wzrosnąć. O ile? To zależy od poszczególnych jednostek samorządowych, które mają pełną dowolność w ustalaniu stawek m.in. za pobyt czy wyżywienie dziecka w żłobku. W większości ceny te są ustalane względem minimalnego wynagrodzenia za pracę, które w wzrosło ostatnio do 4 300 zł.

Ceny rosną. Dlaczego?

Zazwyczaj opłata za żłobek wynosi do 20 proc. najniższej krajowej, czyli od lipca rodzice płacą o ok. 6-12 zł więcej za pobyt dziecka w żłobku publicznym. Oznacza to, że ceny za żłobek z reguły kształtują się na poziomie 430-860 zł. Są jednak miejsca, gdzie rodzice mogą liczyć na bezpłatną opiekę nad swoim dzieckiem. To m.in. Warszawa. Trzeba jednak spełnić dwa warunki: być mieszkańcem Warszawy i płacić podatki w Warszawie.

Jak wskazano na portalu Niedziela.pl, na ceny w żłobkach nie ma wpływu ani wielkość ani zamożność danej miejscowości. Przykładowo w Łodzi za żłobek publiczny rodzice muszą zapłacić nawet 848 zł miesięcznie, w Bydgoszczy – 572 zł, a z kolei w Siedlcach – 301 zł. Nie jest to cena ogólne, w każdym z tych miast opłaty we wszystkich żłobkach mogą się różnić.

Wzrost cen w żłobkach bynajmniej nie wydaje się być jednym z elementów polityki prorodzinnej. Poprzedni rząd wprowadził program "Maluch+", który miał zwiększyć liczbę miejsc w żłobkach nawet do 240 tys. Obecny rząd wycofał program, a w zamian stworzył nowy pod nazwą "Aktywny Maluch". W konsekwencji, miejsc w żłobkach publicznych jest wciąż za mało, a rodzice nie wahają się szukać rozwiązania w żłobkach prywatnych, których cena to nawet... 2 tys. zł. lub więcej.

"Przemysł żłobkowy"

Żłobki prywatne zaczęły podnosić ceny po wprowadzeniu tzw. babciowego. Choć wejdzie ono w życie od października br., to jednak placówki prywatne już zapowiadają wzrost cen. O ile? Nikt tego nie wie, bo w ustalaniu opłat żłobki prywatne mają pełną swobodę.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej co pół roku określa dla całego kraju limit miesięcznej opłaty za żłobek czy klub dziecięcy dla całego kraju. Jest to cena na podstawie danych z Rejestru Żłobków. W drugim półroczu 2024 roku taki limit wynosi 2 010 zł. To o 450 zł więcej niż w pierwszym półroczu tego roku. Takie dane to wskazówka dla rodziców, jakie podwyżki mogą nastąpić w najbliższych miesiącach.

Na portalu Niedziela.pl wskazano również, że od października 2024 roku wchodzi w życie nowe świadczenie. Będzie ono częścią tzw. babciowego. Mowa o "aktywnie w żłobku", które zastąpi dotychczasowe "żłobkowe". Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że będzie to większa pomoc dla rodziców, bo zamiast 400 zł na opłaty w żłobku, dostaną oni aż 1500 zł. Jednak problem w tym, że będą to jedynie pieniądze wirtualne. W zamyśle, mają one trafiać nie do rodziców, a od razu na konto żłobka.

Stąd też, żłobki prywatne mają zamiar podnosić ceny z myślą, że przecież nie będą one obciążeniem dla rodziców. Jak tłumaczy redaktor Niedzieli Andrzej Sosnowski, niedochodowym byłoby przecież ustalanie opłat niższych niż 1500 zł, skoro takie pieniądze państwo jest gotowe wypłacać.

Źródło: Niedziela.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...